14 kwietnia przypada Święto Chrztu Polski, ustanowione przez Sejm RP. Święto to ma na celu upamiętnienie chrztu Polski, dokonanego w 966 r.
Opowieść dla dzieci o pradawnych dziejach Polski:
Kiedyś wszędzie wokół był las. Mieszkały w nim wilki, dziki i potężne tury. Odważni ludzie całymi rodzinami osiedlali się w lesie, wycinali drzewa, by powstało pole, siali zboże, hodowali zwierzęta. Razem było łatwiej i bezpieczniej, dlatego rodziny przyłączały się do innych rodzin. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie mówili tym samym językiem i stanowili jedno plemię. Z połączonych małych plemion powstały większe, a z nich – całe narody, np. my – Polacy.
Wszystko zaczęło się od rodziny. Dawno temu żyli sobie trzej bracia – Lech, Czech i Rus. Gdy dorośli, wyruszyli w świat. Jechali przez lasy, góry i rzeki, aż dotarli do rozstaju dróg. Tu się pożegnali i każdy poszedł w inną stronę. Lech wędrował długo, aż zobaczył wielkie drzewo, a na nim gniazdo pięknego ptaka o potężnym dziobie. Spodobało mu się to miejsce i zbudował tam dom, a potem gród (ogrodzone osiedle). Nazwał go Gnieznem (na pamiątkę tamtego gniazda) i postanowił, że jego szczęśliwym znakiem, czyli godłem, będzie ptak, który w gnieździe mieszkał. Miasto Gniezno istnieje do dziś, a tego ptaka – orła – można zobaczyć np. na naszych monetach. Bo Lech to praprapradziadek nas Polaków.
A co się stało z jego braćmi – Czechem i Rusem? Każdy z nich założył swój gród i stał się ojcem nowego narodu. To oczywiście tylko legenda, ale Polacy, Czesi i Rosjanie rzeczywiście mają ze sobą coś wspólnego – na przykład mówią podobnymi językami.
Niełatwo się żyło w tamtych czasach, nie tylko z powodu strachów. O cegłach nikt jeszcze nie słyszał, a większość ludzi mieszkała w ziemiankach – dużych norach wykopanych w ziemi, z malutkimi drzwiami i oknami. Wszystko po to, żeby było cieplej, bo w takim domku nie było kaloryferów. Rozpalało się tylko ognisko, przy którym można się było ogrzać i ugotować coś do jedzenia. Podłoga pod ogniskiem (a najczęściej w całym domu też) była z ubitej gliny, więc na szczęście nie mogła się zapalić.
Panowie nosili w tamtych czasach koszule, spodnie i coś w rodzaju bluz, a w zimie kożuchy. Panie – koszule i suknie wierzchnie z długimi rękawami, no i oczywiście różne ozdoby – szklane i bursztynowe korale, pierścionki i metalowe kolczyki.
Najważniejszy w całym kraju był książę. Wszyscy musieli go słuchać. Miał swoją drużynę (tak nazywało się jego wojsko), która go broniła. Ale nie tylko, bo pilnowała porządku w całym kraju.
Chrzest inny niż dzisiaj …
Zaczęło się od tego, że pewien książę przyjął chrzest. Książę był dorosły i rodzice nie nieśli go na rękach, tylko sam przyszedł. W dodatku nie do kościoła, bo kościołów nie było. Księży też u nas nie było, więc na chrzest przyjechał ksiądz z Czech. A książę musiał się cały zanurzyć w wodzie. I to była ważna chwila nie tylko w jego życiu. Bo razem z nim chrzest przyjęli jego wojowie, słudzy i – stopniowo – wszyscy mieszkańcy kraju. I od tej chwili liczy się historię Polski. Dlatego warto zapamiętać imię tego księcia: Mieszko.
Zachęcam również do przeczytania i obejrzenia animowanej czytanki dla dzieci – „Polscy królowie i książęta – Mieszko I”:
https://www.youtube.com/watch?v=vo9BEZhL3gY